Wracam.

Zauważyłam, że wracam tu cyklicznie.
W chwilach wielkiej zawieruchy.
Gdy mój umysł próbuje pogodzić chaos.
Gdy przez dłuższą chwilę czuję ból istnienia.
Gdy myślenie o przeszłości sprawia, że tonę.

Pozornie wiatr nie wieje mi w twarz.
Pozornie delikatnie pcha mnie do przodu.
Pozornie wszystko jest na miejscu.
Pozornie...

Tylko Ed mnie rozumie.
Jego słowa wyzwalają mnie.
Chwilowe katharsis, które pozwala pozbyć się trucizny.
Trucizny, którą sama wciąż produkuję.
Jak zwykle jestem swoim największym wrogiem.

Czy kiedyś doprowadzę do autodestrukcji?
Czy zniszczę cały świat jednym wybuchem?
Opóźniony zapłon czeka.
Nie ma na nim minutnika.
Nie wiem kiedy wybuchnie.
Nie wiem czy wybuchnie.

Miesiąc miodowy minął.
Wracam do chaosu.
Oby i tym razem mnie nie pożarł.

Komentarze

Popularne posty