Ojcze
Nigdy już nie powiem ci tato.
Nie zasługujesz na te słowa.
Byłeś zimnem, które odbierało mi siły.
Byłeś ogniem, który wypalił na mnie piętno.
Byłeś słaby.
Dałeś mi tylko życie.
Całą resztę musiałam wziąć sama.
Upadałam.
Podnosiłam się.
Sama.
Nie mogłam liczyć na twoją pomoc.
Nigdy jej nie zaoferowałeś.
Chciałabym być gotowa wybaczyć.
Zamknąć za sobą drzwi.
Być pewna, że nic i nikt ich więcej nie otworzy.
Być pewna, że nie wciągną mnie do środka.
Sprowadziłeś na świat dziewczynkę.
Naznaczyłeś ją.
Odebrałeś wszystko.
Zniszczyłeś.
Czy ona już zawsze będzie kaleką?
Nie zasługujesz na te słowa.
Byłeś zimnem, które odbierało mi siły.
Byłeś ogniem, który wypalił na mnie piętno.
Byłeś słaby.
Dałeś mi tylko życie.
Całą resztę musiałam wziąć sama.
Upadałam.
Podnosiłam się.
Sama.
Nie mogłam liczyć na twoją pomoc.
Nigdy jej nie zaoferowałeś.
Chciałabym być gotowa wybaczyć.
Zamknąć za sobą drzwi.
Być pewna, że nic i nikt ich więcej nie otworzy.
Być pewna, że nie wciągną mnie do środka.
Sprowadziłeś na świat dziewczynkę.
Naznaczyłeś ją.
Odebrałeś wszystko.
Zniszczyłeś.
Czy ona już zawsze będzie kaleką?
Komentarze
Prześlij komentarz